O Perłowiczu i królu węży

Opowieść o Perłowiczu to jedna z najbardziej znanych legend pienińskich. Przez stulecia opowiadali ją lokalni górale i doczekała się wielu różnych wersji. Jedną z nich spisał swego czasu nawet sam Wincenty Pol, którego fascynowały wszelkie podania i legendy ludowe. Słynny XIX-wieczny poeta zanotował opowieść, która rozgrywała się w czasach, gdy w Krakowie panować miał król Wyporek. Państwo tego dobrotliwego władcy sąsiadowało z krainą, w której rządziły olbrzymy. Mieli ono ogromną moc i to właśnie za ich sprawą narodziły się Karpaty. Czasy ich świetności dobiegły jednak końca i olbrzymy, przemienione w smoki Szczawnicai kamiennych rycerzy, dostały się w panowanie króla węży – ogromnego gada ze srebrną łuską i diamentowym czubem na głowie. Potomkowie króla Wyporka zamieszkali zaś w Starym Sączu i Jazowsku. Jeden z nich, nazywany Szymkiem, został słynnym bartnikiem. Pewnego dnia, kiedy w poszukiwaniu pszczół zawędrował w okolice Obidzy, spotkał króla lasu. Władca boru podarował Szymkowi dobre pszczoły i dzięki nim bartnik założył pasiekę nazywaną Miodziusiem lub Miedziusiem. Dziś jest to część Szczawnicy, lecz dawno temu to właśnie Szymek był pierwszym śmiałkiem, który zbudował w tym miejscu swoją chatę. 

Kolejną postacią w opowieści jest wnuczka Szymka – Kasia. Dziewczyna była pasterką i zakochała się w chłopcu o imieniu Jan. Młodzi wzięli ślub, lecz nie mogli doczekać się dzieci. Wtedy przybył do nich duch Szymka, który polecił Kasi, aby połykała perły. Dziewczyna posłuchała rady i niebawem powiła syna. Otrzymał on imię Perłowicza. Kilka lat później na okoliczne wsie spadło nieszczęście. Pewien bezmyślny pasterz obraził króla węży, który w gniewie wysłał przeciwko góralom swoich rycerzy. Woje zrabowali wsie i uprowadzili z nich dziewczęta. 

Dzielny Perłowicz postanowił uwolnić swych sąsiadów od złego i pokonać gadziego władcę. Pewnego dnia młodzian spotkał na swej drodze białą lilię, która przepowiedziała mu, że da radę pokonać węża-giganta, jeśli odnajdzie na zboczach Bystrzyka magiczną laskę. Chłopak szybko odszukał niezwykłą broń, lecz nie był w stanie oderwać jej od ziemi. Dopiero gdy obiecał, że poślubi piękną lilię, laska stała się lekka jak piórko. Perłowicz powędrował z nią w Tatry, wprost na spotkanie z królem węży. Po drodze straszyły go czarty, a miejsce, w którym się to stało nazwał Czorsztynem. Wędrował też wzdłuż górskiej rzeki, której nadał imię Białka i przez bukowy las, który nazwał Bukowiną. Gdy dotarł do podnóży Tatr musiał pokonać ogromnego smoka o imieniu Wołoszyn i straszliwą bestię, którą zmienił w słynną skałę o kształcie mnicha. Wreszcie ubił też samego króla węży. Krew pobitego gada zabarwiła szczyt, który od tej pory nosi nazwę Czerwonych Wierchów. Zmęczony Perłowicz wrócił do rodzinnej wsi, lecz nie zabawił w niej długo. Chłopak przystał do zakonników i resztę życia spędził w Czerwonym Klasztorze. Zgodnie z wcześniejszą obietnicą złożył też śluby białej lilii, która przepowiedziała mu zwycięstwo nad złośliwym gadem.